One nie czytają książek.

Dzień dobry.

Yoda zaraz będzie miała sześć tygodni, czas leci szybko, czas się zastanawiać – jak pomóc małej Yodzie stać się fajnym człowiekiem. Łatwe to nie jest, a instrukcji obsługi brak.

Nie, nie, nie katuję dziecka Mozartem (choć słuchamy razem muzyki); nie zapisałyśmy się na niemowlęcy uniwersytet i nie czytam jej dzieł filozoficznych. Po prostu się zastanawiam.

Plan dnia, regularność, rutyna – niemowlęta podobno to lubią. Podobno warto zawalczyć, żeby im tę regularność zafundować. Pierś niby na żądanie, ale warto zacząć wprowadzać jakieś określone godziny.

Niestety, ja całkiem poległam na tym polu, a Yoda triumfuje.

Yoda je całkiem niepodręcznikowo: w nocy prawie w ogóle; w dzień od czasu do czasu je, od czasu do czasu nie za bardzo. Za dnia Yoda najczęściej tylko lekko sobie podje albo podpije, za to często bardzo.

Pora karmienia przypada o godzinie 19, po kąpieli i wtedy Yoda JE – praktycznie non-stop, do godziny 22, kiedy zwykle w mękach zmęczonego dziecka pada. I ona naprawdę te trzy godziny je, nie udaje, nie bawi się. Jasne, są przerwy na odbek, na rzyga, na krótką drzemkę między kolejnymi daniami lub na chwilę refleksji, ale generalnie ona je.

Może i warto byłoby walczyć z tymi nawykami, które fatalnie rzutują na przyszłość ;), ale Yoda ostatnio udowodniła słuszność swojej wersji – od dnia wypisu ze szpitala, przez miesiąc i tydzień życia, przybrała kilogram trzysta gramów, co lekko zdziwiło naszą panią doktor, która Yodowy sposób jedzenia nazwała z uśmiechem dziwadełkiem.

Inne dziwadełko Yody – które bywa dla mnie lekko niepokojące – to maratony spania. Potrafi przespać właściwie całą noc, cały dzień i całą następną noc. A potem jest dzień żywotnego dziecka, kiedy to nie śpi prawie wcale i jest arcyszczęśliwa.

Inna rzecz: Yoda chyba zaczyna ząbkować. Ślini się; marudzi; łapie za policzki; płacze bez wyraźnego powodu, a na dziąsłach widać dwie malutkie, wybijające się (?) czwórki.

Ja wiem: dzieci ładnie jedzą, co dwie godziny; śpią w swoim rytmie, który raczej obejmuje dobę niż dwie; ząbkują od trzeciego miesiąca i zaczynają od jedynek… i co z tego?

Wczoraj byłyśmy na badaniu słuchu (ok, dzięki Jurku Owsiaku i WOŚP za kupienie urządzenia) i zaczepiłam ordynatora noworodków, żeby pokazać mu te małe zęby i upewnić się, czy to rzeczywiście zęby. Zerknął i powiedział, że bardzo prawdopodobne, a ja na to, że tak wcześnie trochę i że ten trzeci miesiąc, a on na to z uśmiechem, że świetnie byłoby, gdyby niemowlaki czytały te wszystkie książki i wiedziały, jak się zachowywać, ale niestety tego nie robią 🙂

pikfe

 

Explore posts in the same categories: Yoda

6 Komentarzy w dniu “One nie czytają książek.”

  1. santa maria Says:

    a ja i katuje Mozartem, i czytam filozofow 😉
    co do regularnosci – tez poleglysmy

  2. dorota Says:

    Najwyraźniej Yoda przyjęła model śródziemnomorski–główny posiłek wieczorem 🙂 W sumie nic dziwnego, pogoda iście śródziemnomorska, to taki rytm pasuje.
    A co do regularności–a może Yoda wcale jej, w każdym razie, póki co, nie potrzebuje? Skoro nie wyje dniami i nocami, to chyba wszystko jej pasuje, nie?

  3. sielim Says:

    Czołem 🙂 Długo nie byłem – i stąd – GRATULUJĘ!!! No i dość tego egzaltowania. To z książek przerzucamy się na rozmowy o dzieciach? Moje doświadczenie wskazuje, że temat dzieci w towarzystwie nigdy nie jest faux-pas, no tyle – że Ci co ich nie mają – patrzą trochę jak na dziwaków…


Dodaj odpowiedź do santa maria Anuluj pisanie odpowiedzi